Jesień to też czas sezonowego obniżenia nastroju. Właśnie w taką porę roku nie ma to jak słodkie, mocno czekoladowe małe co nieco na poprawę humoru.
Miękkie, wilgotne wnętrze, pełne rozpływających się w ustach drobinek czekolady. Nie sposób się mu oprzeć. Dlatego muffinki z czekodrobinkami wg przepisu Nigelli Lawson są naszym muffinkowym nr 1. Przepis znalazłam na Moich Wypiekach. Dłuższe opisy są zbędne, upieczcie, a sami się przekonacie, że o tych muffinkach nie ma co gadać, trzeba je zajadać ;)
Składniki na 12 muffinek (u mnie wszyło 16, 12 ze standardowej blaszki do muffin i 4 ciut mniejsze z foremek silikonowych):
250 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody
2 łyżki kakao (dałam takie z czubkiem)
175g cukru pudru
150g czekodrobinek lub siekanej czekolady (ja 110g wrzucam do ciasta, a 40g zostawiam do posypania po wierzchu)
250 ml mleka
90ml oleju
1 duże jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (ja nie miałam i dałam kilka kropel aromatu)
W jednej misce wymieszać składniki suche. W drugiej mieszamy mokre. Następnie łączymy zawartość obu naczyń i mieszamy do połączenia się. Można to zrobić nawet widelcem, co czasem jak nie chce mi się wyciągać miksera na kilka sekund sama robię ;)
Blaszkę do muffin wyłożyć papilotkami i napełnić ciastem do ok. 3/4 wysokości (u mnie to są raczej 4/5 ;) ). Na górę każdej muffinki ułożyć kilka czekodrobinek. Ponieważ u nas w kraju w żadnym sklepie nie znalazłam czekodrobinek, to zastępuję je siekaną czekoladą. Rodzaj dowolny, my najbardziej lubimy wersję z gorzką czekoladą.
Piec w 200'C przez około 20 minut, do tzw.suchego patyczka.
Smacznego!
No nie... w czasie pracy nie powinnam tu w ogóle zaglądać! Mam nauczkę!! :P
OdpowiedzUsuńPytanie zasadnicze - gdzie mogę dostać blaszkę do muffin??
OdpowiedzUsuńBlaszka jest! Depresja... też po części. Wielka ochota na czekoladę też! Więc do dzieła:)
OdpowiedzUsuńAaaaaa Kasia taką blaszkę to w każdym większym sklepie możesz kupić typu Real, Carrefour, Tesco. J.D.
Mniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam :D
OdpowiedzUsuńja jeszcze ciągle czekam na mój pierwszy raz z muffinkami. jestem na etapie przeprowadzania castingu na blachę :D. no ale kombinuje - gdyby tak upiec w blaszce keksówce hmmm...
OdpowiedzUsuńMożna i tak spróbować, ja swego czasu jak nie miałam blachy to ustawiałam papilotki na dużej blasze i piekłam w samych papilotkach po prostu. Tylko wtedy często nie grzeszyły wyglądem, bo ciasto dość rzadkie, rosnąc rozplaszczało papilotki i nie trzymało kształtu ładnie, W blaszce trzyma. Ja osobiście wolę metalową od silikonowych ;)
UsuńTak. tak, tak!
OdpowiedzUsuńNie upiekę ale chyba polecę sobie do sklepu po jednego ...albo dwa ;)
OdpowiedzUsuńChoć wyglądaja smakowicie to jednak moje zgubione 3 kg nie pozwalaja mi nawet pomysleć, żeby znalazły sie w moim piekarniku;)
OdpowiedzUsuń