Choć dziś u mnie ciepło, słońce przyświeca i znowu czuć, że to jeszcze ciągle kalendarzowe lato, to weekend był raczej jesienny. Sobota deszczowa, niedziela już bardziej słoneczna, ale mimo to chłodna... Nastrój też trochę smętny był, a wiadomo, że Zołza najlepiej odstresowuje się tworząc słodkie. Podmuch jesieni spowodował, że przyszedł czas na szarlotkę. Jest to przepis mojej babci. Nie mam pojęcia skąd ona go ma, ale pamiętam to ciasto odkąd moja pamięć zaczęła działać ;) Ta szarlotka to nic skomplikowanego w sumie. Chyba cały jej urok tkwi właśnie w tej prostocie. Żadnych udziwnień w postaci pianek, bez i tym podobnych. Pyszna na ciepło, równie pyszna na zimno. Dla mnie jest to najlepsza szarlotka jaka istnieje. Żadna inna nie może z nią konkurować.
Składniki:
1 kostka margaryny
3 szklanki mąki+ mąka do podsypywania
0,5 szklanki cukru + cukier do posypania jabłek
1 opakowanie cukru waniliowego 16g
1 jajko
2 żółtka
ew. kilka łyżek kwaśnej śmietany by się zagniotło
garść rodzynek
cynamon
1,5 kg jabłek
Na stolnicę wysypać mąkę, cukier i cukier waniliowy. Schłodzoną margarynę pokroić w kostkę i dodać do mąki. Zrobić dołek w mące i wbić tam jajo oraz żółtka. Posiekać krótko nożem, a następnie zagnieść. Jeśli ciasto nie chce się zagnieść można dodać łyżkę, dwie kwaśnej śmietany by się zagniotło. Ja nie zawsze dodaje. Wszystko zależy od wilgotności mąki i wielkości jajek. Ciasto uformować w kulę, zawinąć w folię i schować na 30 minut do lodówki.
W tym czasie przygotować jabłka. Owoce umyć i obrać ze skórki, a następnie pokroić w dość cienkie plasterki. Ogryzki wyrzucamy oczywiście ;) Rodzynki zalać na parę minut wrzątkiem, po czym odsączyć je i osuszyć na papierowym ręczniczku.
Wyjąć schłodzone ciasto i podzielić na pół. Jedną połowę rozwałkować na placek, taki żeby zakrył nam dno formy (u mnie standardowa forma prostokątna). Formę wyłożyć papierem do pieczenia, na to wyłożyć placek ciasta. Nakłuć w kilku miejscach widelcem. Na ciasto wyłożyć część jabłek. Jabłka posypać cienką warstwą cukru i odrobiną cynamonu. Na to kolejną część jabłek i znowu posypać cukrem i cynamonem. Na wierzchu rozsypać przygotowane wcześniej rodzynki.
Rozwałkować drugą część ciasta i zakryć całkowicie jabłka. Nakłuć widelcem w kilku miejscach.
Piec w temperaturze 180'C około 45-60 minut. Polecam piec na dolnej grzałce, gdyż jabłka puszczają sporo soku i może się dół nie dopiec. Pieczemy aż ciasto ładnie się zrumieni. Gdy trochę ostygnie wierzch posypać cukrem pudrem. Można wcinać jeszcze gdy jest ciepła :) Można również z powodzeniem dnia kolejnego podgrzać sobie kawałek w mikrofali.
Smacznego :)
Uwielbiam jabłeczniki
OdpowiedzUsuńTo nie jest jabłecznik, to szarlotka!
UsuńAleś mi smaka narobiła,Kochana :) nie wiem czy będę na Twojego bloga zaglądać,bo ja się do diety przymierzam,a Ty tutaj z takimi frykasami ;) / Bluberry Mom
OdpowiedzUsuńTak,tak,tak :)
OdpowiedzUsuńA w czym tkwi różnica pomiędzy szarlotką, a jabłecznikiem ?
OdpowiedzUsuńJa uważam, że jabłecznik to nie to samo co szarlotka. Szarlotka to ciasto kruche z jabłkami, jabłecznik to wg mnie jakiekolwiek ciasto z jabłkami, np. drożdżowe...Nie zgłębiałam jednak nigdy historii różnic wypieków z jabłkami ;) Bo tarta z jabłkami to też jeszcze coś innego ;) Ale szarlotka to wg mnie tylko połączenie kruche plus jabłka.
Usuńa ja kiedyś słyszałam, że szarlotką nazywa się ciasto a jabłecznikiem napój ;)
UsuńUwielbiam takie jabłkowe ciasta! Zwał jak zwał, zawsze sa pyszne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Powiem Ci tak - Marcin uwielbia szarlotkę :) więc chyba skorzystam z tego przepisu :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie - bez różnicy jeśli chodzi o nazwę. Byle kopało endorfinami :)
OdpowiedzUsuńi ja tą szarlotkę znam:-) dzięki Zołza
OdpowiedzUsuńWyglada bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńkruche z jabłkami - mniam! no i Zołziu, mimo, że od 22. minęło już sporo czasu chciałabym Ci życzyć przede wszystkim zdrowia, i tego poczucia humoru, i tego, żeby październik w tym roku odwołali! Spełnienia wszelkich marzeń tych wielkich, i tych malutkich!!!
OdpowiedzUsuńO dziękuję bardzo :* :)
Usuńwygląda przepysznie, dla mnie jesień pachnie właśnie szarlotką także będę musiała zrobić :)
OdpowiedzUsuńDziś piekłam wyszło rewelacyjne mmm pychotka. Tylko mnie ciężko szło to rozwałkowywanie i przekładanie a blachę trochę się przedzierało po drodze więc musiałam doklejać :
OdpowiedzUsuń