Niedziela w moim domu (najpierw w rodzinnym, teraz we własnym) zawsze była ciut bardziej leniwa niż inne dni. Niespieszne wstawanie, późniejsze niż zwykle śniadanie... I zawsze te niedzielne śniadanka były jajeczne. U rodziców przez długi, długi czas główną rolę grała jajecznica, rzadziej jajka na miękko. W domu, który tworzę z moim mężem tradycją stały się jajka na miękko, które najczęściej robi on. Gdy mąż ma zjazdy na uczelni, nie jadam takich jajek. Jakoś tak zwyczajowo nauczyłam się, że te jadamy tylko we dwoje. Taki nasz mały, niedzielny rytuał ;) Jednak jak męża nie ma, nie przeszkadza mi to trwać nieprzerwanie w niedzielnej jajecznej tradycji. Jajka mają to do siebie, że można z nich wiele wyczarować.
Dziś z racji nieobecności mojej drugiej połowy, zaserwowałam sobie jajecznicę wraz z kolorowymi kanapkami. Bo przecież to, że czasem trzeba jeść samemu nie powoduje, że nie można celebrować posiłku bez towarzystwa i cieszyć jedzeniem zmysły, nie tylko smaku, ale też węchu i wzroku.
Stworzyłam sobie ulubioną przeze mnie wersje jajecznicy. Smażona na maśle z jednym dodatkiem, który stanowi świeży szczypiorek. Trudno powiedzieć, że tu przepis przedstawiam, raczej dzielę się tym, co lubię :)
Składniki:
jajka-ilość wg uznania
świeży szczypiorek - jw.
sól
pieprz
Jajka wbijamy do miseczki, dodajemy odrobinę soli i pieprzu i roztrzepujemy widelcem. Na patelni rozgrzewamy masło (bądź inny tłuszcz, ale ja najbardziej lubię jajecznicę na maśle) i wlewamy jajka. Mieszamy. Gdy jajecznica ma konsystencję bliską takiej, jak lubimy wsypujemy do niej drobno posiekany szczypiorek (ja daję go sporo, na dwa jajka jedna duża garść), mieszamy i gotowe. Nakładamy na talerz i jemy na ciepło z chlebem, bądź z czym kto lubi.
Smacznego :)
PS. Dziś niedziela troszkę mniej leniwa, bo za godzinę mam autobus do rodziców. Muszę jechać załatwić pewną urzędową sprawę. Wracam we wtorek i pewnie wtedy odżyje moje wirtualne "ja". Na koniec prośba - w poniedziałek od 21.00 do 22.00 trzymać kciuki ;)
Wiadomo, niedziela to niedziela i bez jajek ani rusz :)
OdpowiedzUsuńu nas tez jajecznica ;pm i kciuki trzymam mocno
OdpowiedzUsuńlubie niedziele... wpsolne sniadania.. jajka jednak wole mieszac juz na patelni ..nie wczesniej. kciuki trzymac bede!! la
OdpowiedzUsuńu nas, jak mąż jest, to soboty są jajeczne :) jajecznica na śniadanie :) mąż na boczku, a ja ze szczypiorkiem :) jak jestem sama, to nawet jajecznica nie smakuje..
OdpowiedzUsuńOczywiście, że będę trzymać :D
OdpowiedzUsuńTrzymam! Babeczki wyszły super!
OdpowiedzUsuńJeśli śniadanie w łóżku z Mężem, to tylko z jajecznicą w roli głównej ;) Pysznie to wszystko wygląda. Pozdrowienia od dziubaskowej ;)
OdpowiedzUsuńI u Nas niedziele jajeczne ;) Teść robi przepyszną jajecznicę. Ja też, ale troszkę łagodniejszą :D Jak on przypieprzy to do wieczora mnie pali ;)
OdpowiedzUsuńczyli masz ostrego teścia ;)
Usuńdołączam do jajecznych niedziel :D u nas Mąż robi jajka sadzone (dla mnie koniecznie z rozlewającym się żółtkiem), do tego pomidory z majonezem. cholernie niezdrowe, ale cholernie pyszne :) zaciskam kciuki :) Katia
OdpowiedzUsuńja też robię z rozlewającym się żółtkiem, innych sadzonych nie toleruję ;)
Usuń