Nie od dziś wiadomo, że miewam zdrowo porąbane sny (bo słowo zakręcone to za mało :p). Idąc śladami Natki też postanowiłam odsłonić trochę swojej niezwykłej podświadomości ;) A Wy możecie bawić się we Freudów :p
Dziś w końcu jakaś odmiana i sen pozamedyczny :D Najpierw we śnie najadłam się strachu i był to istny koszmar. Później nieoczekiwanie okazało się, że sen to raczej komedia. Ale przejdźmy do rzeczy ;)
Śniło mi się, że leżę sobie wraz z kotem w sypialni na łóżku. Jak zawsze rano po wyjściu męża do pracy. Bawiąc się z kotem spojrzałam w stronę drzwi wejściowych do mieszkania. I co widzę? Ktoś wycinarką przecina owe drzwi. Ja cała w strachu, że to jakiś morderca biorę Miśkę na ręcę i tłumaczę jej, że musimy się ratować i skakać z balkonu. Informuje ją, że czubek jarzębiny, co rośnie pod blokiem jest na wysokości balkonowej podłogi i jest duża szansa, że jak na ten czubek spadniemy, to wyjdziemy z tego żywe. Już otwieram balkon, gdy widzę, że w moich dużych drzwiach ktoś wyciął znacznie mniejsze drzwiczki i są takie drzwi w drzwiach. Patrzę i się dziwię. Nie wiem co jest grane. Nagle małe drzwiczki się otwierają i wchodzi 3 robotników-karłów. Uprzejmie informują, że robią teraz mniejsze drzwi w dużych drzwiach, dlatego, że duże były dyskryminujące dla nich-karłów. No i jak tu się nie śmiać ?! Swoją drogą czyżby mój umysł chciał mi w pokrętny sposób powiedzieć, że mam być bardziej tolerancyjna niż jestem? Ciekawe, jak zinterpretowałby to Freud, jakiego podtekstu seksualnego by się doszukał ;)
Łatwo się domyślić, że obudziłam się uchachana. Mąż słysząc o wytworach mojego umysłu stwierdził, że może lepiej, żebym już nie brała tabletek na uspokojenie. Jednak od wczoraj nie biorę, wychodzi na to, że jestem taka porąbana z natury ;)
Pogoda dziś koszmarna - ciemno, zimno i leje. Ale kolorowe śniadanka motywują do wstania bardzo skutecznie. Uwielbiam wiosnę i lato właśnie za te smakowite kanapki na początek dnia. Zimą owszem można kupić warzywa, ale chyba każdy się ze mną zgodzi, że smakowo, a nawet kolorystycznie to zupełnie nie to, co wiosną.
Humor pozytywny mimo nieciekawej aury, bo lada chwila przyjedzie do mnie koleżanka ze studiów, z którą razem męczyłyśmy się z okropną promotorką. Dawno się nie widziałyśmy i bardzo cieszę się na to spotkanie. Wieczorem idziemy we trójkę do kina na "Królewnę Śnieżkę i Łowcę". Ciekawa jestem tego filmu. Reklama przypominała mi klimaty "Opowieści z Narnii" (a te bardzo mi się podobały) i liczę na to, że podobnie jak one ten film dostarczy mi wielu pozytywnych wrażeń. Lubię czasem obejrzeć sobie coś takiego baśniowego :)
Wszystkim życzę miłego dnia Dziecka :) Niech każdemu się uda znaleźć choć chwilkę na małe szaleństwo.
ja tez lubie wiosenne kanapki :) smakowicie tu u Ciebie.. la
OdpowiedzUsuńPyszne kanapki :)
OdpowiedzUsuńO filmie słyszałam, widziałam zajawki. Charlize uwielbiam, ale jak widzę Kristin (aktora jednej miny) Stewart to mnie nosi :D
Wczoraj na filmie z ciekawości zwróciłam uwagę na mimikę Kirsten, bo wcześniej jakoś nie skupiałam się na tym. Rzeczywiście aktorka jednej miny (no może 3). wyraz jej twarzy zmienił się po jakichś 40 minutach filmu i rzeczywiście jeśli chodzi o ekspresję mimiczną to nie jest u niej mocno urozmaicona. Typem urody jednak pasowała mi na Śnieżkę. Aczkolwiek z filmu wyszłam niepocieszona, bo okazał się znacznie słabszy niż się spodziewałam po zwiastunie. Charlize w roli królowej i 'krasnoludki' najlepsze ;)
UsuńTwój sen kojarzy mi się nieco z fabułą "1Q84" Murakamiego.. :)) Masz wyobraźnię :) "Śnieżki" nie mogę się doczekać, ale nie wiem kiedy uda się nam wybrać do kina..A jeszcze muszę "Mroczne cienie" zobaczyć :) Tyle do obejrzenia..:)
OdpowiedzUsuńA Twoje kanapki zmobilizowały mnie do wędrówki do sklepu po coś do zjedzenia, bo apetyt rośnie na sam ich widok :) Szkoda, że nie mieli właśnie takich..
jestem już po śniadaniu, ale Twoje kanapki tak smakowicie wyglądają, że chyba skuszę się na coś jeszcze :D Katia
OdpowiedzUsuń