Myślę już od dłuższego o jakichś zmianach na blogu. Czasem nawet zastanawiam się czy nie zamknąć tego interesu, przecież w internecie przepisów nie brakuje ;)
Moje rozmyślania często psuje mąż, tak jak to zrobił wczoraj jedząc obiad.
Je to, co stworzyłam i co drugi kęs powtarza:
-Omnomnomnomnom, to jest zajeb**te!
Po chwili, gdy już właściwie prawie wylizywał talerz po posiłku oznajmił:
-Omnonomnomnom, musisz wrzucić przepis na bloga!
A ja tu główkuję o odesłaniu bloga w zapomnienie...
Zdjęć niestety zrobić nie zdążyłam, bo obiad został wessany. Na szczęście została też porcja na dziś i może uda mi się zdążyć sfotografować danie, zanim zniknie z talerza i jak się zmotywuję,to wrzucę przepis. Bo jakoś coraz rzadziej włączam komputer i coraz mniej do niego mnie ciągnie. Nie wiem, może wyrosłam z tego typu rozrywek ;)
Kochana, zostań z nami! Mąż ma niesamowite wyczucie chwili - widzisz, to znak, byś nie zamykała bloga :)
OdpowiedzUsuńale ja też tak mam...pisać jest o czym, ale czasu brak... weny brak... wszystkiego brak...
OdpowiedzUsuńNie porzucaj, nie odchodź, chcemy Ciebie czytać i tworzyć razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńnie wyrastaj.. inspiruj nas :*
OdpowiedzUsuńOj smutno by było tu bez Ciebie, a Twoje przepisy to cudooo, więc przystaje przy zdanie Twojego Męża ;)... - sama nie raz skorzystałam z Twoich przepisów - Dziękuje, było wyśmienite :D...
OdpowiedzUsuńZaś co do tego "zamykania interesu", to również nie raz o tym myślałam, ponieważ coraz rzadziej włączam komputer i zaglądam na blog'a....Ale, po chwili myślę sobie: "A niby dlaczego? Zapewne po upływie czasu będę żałowała tej decyzji..."
Pozdrawiam ciepło słonecznego ranka :D:*