kiedy na dworze włosy rozwiewa już ciepły wiatr,
kiedy w końcu zimowe kozaki zostały zastąpione lekkimi półbutami,
kiedy można się zmęczyć myjąc okna i balkon,
kiedy spojrzenie w ciągu dnia w niebo za każdym razem przynosi niezmierzony błękit,
nie sposób się nie uśmiechnąć i poczuć się radosnym mimo tego całego "zła", które nie odstępuje nas w życiu na krok.
Wiosną nawet kolor ciasta wydaje się bardziej intensywny niż w szare, zimowe dni. Właśnie takim ciepłym kolorem marchewkowe ciasto też przysłużyło się do poprawy mojego nastroju.
1 i 1/4 szklanki oleju
4 jajka
2 szklanki cukru (ja daję 1 i 3/4 szklanki a ciasto i tak jest słodkie)
2 szklanki startej drobno marchewki (dość ściśle ugniatamy w szklance, to ok. 4 średnie marchewki)
2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
2 łyżeczki przyprawy do piernika
szczypta soli
60 g posiekanych włoskich orzechów
60 g rodzynek
1 łyżka mąki ziemniaczanej
Jajka z cukrem utrzeć mikserem na jasną puszystą masę. Stopniowo dodawać mąkę i olej nadal miksując. Następnie dodać startą marchewkę, proszek, sodę, przyprawę i sól. Wymieszać na gładką masę. Rodzynki krótko namoczyć w gorącej wodzie i odsączyć. Wymieszać z orzechami. Bakalie zasypać 1 łyżką mąki ziemniaczanej i wymieszać, tak by były obtoczone w mące (to jest sposób mojej babci aby bakalie nie opadły na dno ciasta). Tak przygotowane bakalie dodać do ciasta i wymieszać. Ciasto przelać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i piec w 180'C ok. 60 minut do tzw. suchego patyczka.
Upieczone ciasto posypać cukrem pudrem lub oblać polewą czekoladową, można też zajadać takie całkiem łyse bez żadnych dodatków. U mnie tym razem w mojej ulubionej polewie na bazie prawdziwego kakao.
Składniki na polewę:
1/4 kostki masła
2 łyżki kakao
2 łyżki mleka
3 łyżki cukru pudru
Wszystko umieścić w rondelku i podgrzewać ciągle mieszając aż do uzyskania gładkiej masy. Jeszcze ciepłą polewą oblać ciasto.
Ciasto na zdjęciach jest z połowy podanej porcji, pieczone w tortownicy o śr. 22 cm. Prawda, że cudny ma kolor?
Nie pamiętam, gdzie znalazłam przepis na to ciasto, chyba tu, ale pewna nie jestem.
PS. Wczoraj naszło mnie by sprawdzić folder ze zdjęciami potraw, które czekają aż je tu wrzucę. Chciałam zobaczyć ile tego jest. Sporo, po zdjęciach widać, że dwie przeprowadzki za nami. Przy okazji tknęło mnie by przejrzeć też katalog ze starymi zdjęciami naszej mruczki. Uśmiałam się nieźle, bo koty z wiekiem też poważnieją przynajmniej z wyglądu, bo z charakteru niekoniecznie ;)
Oto jak prezentowała się nasza Miśka krótko po jej przygarnięciu, czyli prawie 2 i pół roku temu:
A pewne nawyki zostały bez zmian...
mały śpioch |
duży śpioch |
Masz rację, słońce wyzwala optymizm, aż chce się żyć! Oby promienie ciepła przyniosły promyczek nadziei, a wraz z nią już tylko dobre dni.
OdpowiedzUsuńCiasto fantastyczne, a kotek uroczy :)
Wreszcie mozna by powiedziec. Wreszcie slonce, duzo slonca, dzis w kurtce nawet bylo za cieplo :) fajnie . idzie wiosna. a z nia tylko dobre dni [ napisalam to i zauwazylam ze poprzedniczka uzyla tego samego sformulowania ;P] smacznego ciasta. Ja dzis od mamy zebre ;)
OdpowiedzUsuńWasza Miśka jest bardzo podobna do naszej Czesi :) Cześka najczęściej śpi zwinięta w kłębek na moich plecach, albo na poduszce Męża :) Ach te kociaki :)
OdpowiedzUsuńmarchewkowe - mniam!! Miśka jest słodka :)
OdpowiedzUsuńMiśka jest the best :) A ja robiłam ciasto marchewkowe na Wielkanoc, ale w postaci babeczek, czyli formę wylewałam do babeczek wyszły pyszne :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ciasto marchewkowe, dyniowe - w sumie smakowo podobne, a trochę zamrożonej tej drugiej mam i pewnie wkrótce wykorzystam :) czy Mąż też śpi do góry brzuchem? :) Bo tego, że jesteś najlepszą kocią mamą i najlepszą żoną to jestem pewna :)
OdpowiedzUsuń